Uczta na Gościńcu

Zamek w Liwie na Szlaku Wielkiego Gościńca Litewskiego, łączącego Warszawę z Wilnem, przez kilka wieków jednego z najważniejszych traktów Rzeczpospolitej, który przemierzali królowie, kupcy i podróżni. W gotyckim klimacie zamku książąt mazowieckich, położonego w pięknej dolinie rzeki Liwiec spotykali się piękne damy i rycerze z całej Polski. W ostatnią, niezwykle gorącą, niedzielę czerwca u podnóża Zamku spotkali się już po raz czwarty współcześni rycerze kulinarni.

 

Międzynarodowy Turniej Smaków to prawdziwa uczta dla ciała i ducha, festiwal smaków, zapachów, barw i przenikających się tradycji Mazowsza, Podlasia, kuchni tatarskiej i litewskiej. Oprócz degustacji regionalnych produktów i kiermaszu rękodzieła działo się tyle, że nie wiadomo, gdzie oczy podziać, czy iść w prawo czy  w lewo. Tu warsztaty zielarskie, tam pszczelarskie, tu lepią pierogi, tam uczą tkać i lepić garnki. O! A tu podpiwek jest, taki jak babciny! W końcu utknęłam przy…. maśle. Zaintrygowana centryfugą z epoki, zahipnotyzowana przez Anetę i Sławka Rybarczyków, siedziałam na krzesełku, pochłaniając kolejne kromeczki swojskiego chleba z masłem właśnie. I to jakim! Świeżutkim, pachnącym, rozpływającym się w ustach. Od masła zdołała mnie oderwać dopiero Ewa Mitowska, gdy naprzeciwko, w 30-stopniowym upale rozpaliła ognisko. I tak zaczął się pokaz robienia sękacza. Z wypiekami na twarzy, zadebiutowałam. Nagranie wraz z przepisem zachowane dla potomności. Nie daliśmy mu ostygnąć…  :-)

 

W tym roku miałam przyjemność  zasiadać także w jury jednego z turniejowych konkursów:  „Gościniec z podróży” czyli kulinarny podarunek ze Szlaku WGL. I miałam również duży problem… co wybrać z 27 zgłoszonych produktów, bo były tak dobre, różnorodne, a przede wszystkim pełne serca i pasji ich twórców. Lemoniada z kwiatów czarnego bzu, ser podpuszczkowy z suszoną pokrzywą i płatkami nagietka, nadbużańska nalewka z mirabelek, chleb razowy na zakwasie, dżem z miłością „Jabłkowo-owocowy”, piwo kozicowe, korowaj mielnicki, sójka mazowiecka z kaszy jaglanej i marchwi, koszyk zdrowia z pasieki…. długo by wymieniać. Ostatecznie klamka zapadła. I miejsce i Kielich Woyciecha Wielądko zdobyła Mazowiecka Micha Szlachecka za „Suchy prowiant i napitek”, kuferek szlachecki z domowymi smakołykami, którymi posilali się niegdyś ziemianie i drobna szlachta w podróży. W kuferku znalazły się produkty regionalne, tradycyjne z Mazowsza wschodniego, zamieszkałego przez szlachtę ziemiańską. To teren kulturowego Podlasia, więc i podlaskie tradycje są tu kultywowane. Niektóre ze zgłoszonych produktów wpisane są do europejskiej sieci dziedzictwa kulinarnego i są w sprzedaży w miejscach, gdzie są wytwarzane: Dwór Mościbrody, Restauracja Zaścianek Polski i Piekarnia Ratuszowa w Siedlcach.

 

O co chodzi z tym Więlądkiem? Wielądki to wieś niedaleko Węgrowa, gniazdo rodu Wielądków herbu Nałęcz. Zaś pan Woyciech Wielądko to z kolei autor – tłumacz „Kucharza doskonałego”, jednej z pierwszych książek kulinarnych w języku polskim, wydanej w 1783 roku. Dlatego został patronem przedsięwzięcia pielęgnującego pamięć i tradycję czli Akademii Pana Wielądko, która została zainaugurowana podczas Turnieju Smaków. Celem Akademii jest roztoczenie opieki nad kulturą historyczno-kulinarną w każdym zakątku dawnego traktu handlowego Warszawa-Wilno. W ramach Akademii, w duchu nurtu slow food będą prowadzone liczne warsztaty poświęcone kuchni dawnej i nowej, z wykorzystaniem przepisów z XVIII-wiecznej książki kucharskiej. Wszystko na bazie lokalnych, rodzimych produktów. Oprócz gotowania można spodziewać się ciekawych spotkań autorskich i wykładów, podczas których znakomici goście opowiedzą o wielkich postaciach na Szlaku WGL, sekretach historycznej kuchni, tajnikach zielarstwa i medycyny ludowej. Akademia będzie także wydawać odnalezione dokumenty i historie, zbiory dawnych receptur i zwycięskich potraw z kolejnych Turniejów Smaków. Pana Wielądka zgłębiam dalej przy smacznej lekturze książki Aleksandry Kleśty-Nawrockiej „Kucharz doskonały – historyczno-kulturowy fenomen kuchni staropolskiej”.

 

 

Dzielmy się więc wspomnieniami i rodzinnymi historiami, odzyskujmy przepisy prababci, podróżujmy w czasie i przestrzeni. Na Szlaku WGL jest wiele miejsc wartych odwiedzenia. Na swoją subiektywną listę „popasów” wpisałam kilka, które ujęły mnie szczególnie:

Stadnina Koni w Nowej Wsi Kosowskiej  – wiadomo: masło! Obiecali mi  też przypomnieć, jak się prawidłowo w siodle siedzi  :-P

Mitowska Zagroda Gospodarstwo Agroturystyczne – wiadomo: sękacz! Nie mówiąc o wspaniałej nadbużańskiej nalewce Ewy…

Zagroda Edukacyjna Latosowo – wiadomo: omlet z chwastem! No i nie zabraknie zajęć przy kozach, koniach, kurach, kaczkach i królikach – ahoj przygodo  :-D

Dwór Mościbrody – wiadomo: Micha (ta Szlachecka)! Nic dodać, nic ująć.

Na Zamek w Liwie też warto wrócić.  Już niedługo, bo w sierpniu, kolejny turniej, tym razem rycerski „O pierścień księżnej Anny”. Szykuje się moc atrakcji: rycerskie walki konne i piesze, konkursy łuczników i kuszników, pokazy tańca, stroju i fajerwerków oraz kulminacyjna bitwa o zamek.

Do zobaczenia na Wielkim Gościńcu Litewskim!