Lato obfitości

W tym roku wszystkiego jest dużo i szybciej niż zwykle. Ogrodowe winobranie zapowiada się na wczesny wrzesień, 30-litrowy gąsior już czeka w piwniczce. Zaraz po nim trzeba się szykować do mozolnego krojenia pigwowca, nastawiania nalewki i smażenia konfitur z rumem. Dynie od jakiegoś czasu łypią na mnie łakomie, ale im się jeszcze opieram. Przecież wciąż jest lato! Chcę korzystać z jego skarbów jak najwięcej, łapię, co się da, a  potem padam na nos, o północy zamykając ostatni słoik…

 

 

Na moim stole podczas ogrodowych biesiad najbardziej rozchwytywaną przystawką jest bób po sycylijsku  z przepisu rodowitego Sycylijczyka (choć już powoli niestety się kończy). Furorę robią wciąż faszerowane kwiaty cukinii, które dopadam na lokalnym targu albo wstaję w sobotę o świcie i pędzę 40 km na drugą stronę Wisły do Gospodarstwa Ludwika Majlerta gdzie świeżutkie, prosto z pola. Najbardziej smakują mi według przepisu Agaty, autorki bloga Kulinarne Przygody Gatity. W tymże gospodarstwie, wśród dziesiątek pysznych warzyw, można nabyć świeże polskie karczochy, oczywiście im wcześniej, tym lepiej, bo potem można obejść się smakiem. Smakiem pieczonego karczocha zachwyceni byli niedawno moi goście – jest z tym trochę zabawy, ale naprawdę warto choć raz spróbować (więcej przepisów na karczochy tutaj). Przyszła też pora na pachnącego słońcem pomidora, więc jem je rano, w południe i wieczorem. Zamknęłam też trochę w słoiczkach, zgodnie z instrukcją mojej rzymskiej Przyjaciółki Lidii – pomidor polski, receptura domowa włoska, mariaż doskonały. Do wszystkiego dodaję świeże zioła, których w ogrodzie i skrzynkach jest całe mnóstwo. Część już ususzonych bukietów wisi w kuchni. Lato trwa. Korzystajcie z jego obfitości. Smacznego :)

 

Bób po sycylijsku

 

 

0,5 kg bobu

½ szklanki oliwy

Szklanka wody

Łyżka grubej soli morskiej

4 ząbki czosnku

Garść suszonego oregano

 

Bób wrzucić do garnka z osolonym wrzątkiem, ugotować al dente (ok. 5-6 minut, trzeba próbować, żeby zbyt nie rozgotować). Wyjąć na durszlak, natychmiast hartować zimną wodą. Naciąć skórki. Wymieszać wodę, oliwę, sól. Dodać obrane i przekrojone na pół ząbki czosnku oraz sparzone wrzątkiem oregano (będzie wtedy bardziej miękkie). Do marynaty wrzucić ponacinany bób. Wstawić na dobę do lodówki. Przemieszać przed podaniem. Można jeść w całości ze skórą.

*****

 

 

Faszerowane kwiaty cukinii

 

 

10 kwiatów podłużnej cukinii

4 łyżki sera białego mielonego (np. z „wiaderka” Piątnicy)

2-3 ząbki czosnku

Garść świeżego oregano

Garść świeżej bazylii

Sól, pieprz

Oliwa

Garść parmezanu

Kwiaty delikatnie rozchylić, usunąć pręciki. W misce wymieszać serek, starty na tarce czosnek, odrobinę oliwy, sól, pieprz, zioła. Napełnić farszem kwiaty, zamknąć je delikatnie, ułożyć w naczyniu wysmarowanym oliwą. Małe cukinie posmarować oliwą. Piec w piekarniku nagrzanym do 1700C przez 15-20 minut. Na dwie minuty przed końcem pieczenia posypać startym parmezanem. Podawać gorące.

*****

 

Pieczone karczochy

 

 

20 karczochów

5 ząbków czosnku

Kilka łyżek oliwy

Kilka gałązek tymianku

3 cytryny (jedna cała, sok wyciśnięty z dwóch)

Sól

Zanim zabierzemy się do karczochów, pamiętajmy o podstawowych zasadach. Najlepsze są nieduże młode karczochy a najsmaczniejsza część to serce rośliny. Kupując, wybieramy te  z twardymi, ostro zakończonymi liśćmi. A potem? Rękawiczki! Obierając wierzchnie, twarde i podniszczone liście, nie łudźmy się, że będziemy mieli czyste ręce. Woda z lodem! Zaraz po obraniu i odcięciu łodygi a przed dalszym przetworzeniem wrzućmy je do miski z bardzo zimną wodą i odrobiną cytryny – nie przebarwią się.

Po oberwaniu zewnętrznych liści karczochów, odciąć 1/3 czubka i posmarować cytryną. Przekroić na pół, wyjąć ze środka włoski, posmarować ponownie cytryną – zapobiega to ściemnieniu karczocha. Obrać łodygę karczocha, wrzucić do wody z lodem i cytryną.  Następnie karczochy odcedzić, osuszyć i przełożyć do żaroodpornej formy. Skropić oliwą, posolić, wymieszać, dodać pokrojony w plasterki czosnek, rozłożyć na wierzchu gałązki tymianku. Przykryć folią aluminiową, wstawić do piekarnika nagrzanego do 1800C, piec ok. 40 minut. Podawać gorące z bagietką. Można odrywać listki i zgryzać miąższ u nasady a potem zjeść serce – najsmaczniejsze! Są tez amatorzy jedzenia młodych miękkich listków w całości.

*****

 

Suszone pomidory

 

 

5 kg podłużnych polnych pomidorów

Sól

Suszone oregano

Kilka ząbków czosnku

Olej słonecznikowy

Ocet winny

Pomidory umyć, przekroić na pół.  Rozłożyć na blachy wyłożone papierem do pieczenia, miąższem do góry, posolić. Suszyć w lekko uchylonym piekarniku w temperaturze 70-80 stopni z włączonym termoobiegiem. Pomidory powinny być pomarszczone ale nie zeschnięte na wiór. Objętościowo znacznie ich ubywa, więc z tej ilości wychodzi kilka słoiczków. W dużym garnku zagotować wodę z odrobiną octu winnego (wystarczy kilka kropel). Wrzucić pomidory, zaraz po zagotowaniu wyjąć na durszlak, odsączyć, rozłożyć na ręczniku papierowym, zostawić do wyschnięcia. Układać warstwami we wcześniej wyparzonych i osuszonych słoikach z pokrojonym w plasterki czosnkiem i gałązkami tymianku. Zalać zimnym olejem słonecznikowym (nie gotować). Zakręcić słoiki. Odstawić na 2-3 tygodnie w zimne miejsce.